Wraz z Adamem postanowiliśmy przeprowadzić akademicką dyskusję, na temat: czy warto przejść na inny procesor, taki jak np. Intel czy AMD. Może ARM?
Oczywiście nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie zboczyli z głównego tematu. :) Tak więc dyskutujemy na temat systemów operacyjnych, informatyków, AmigaOS 3.1 vs 3.9 czy DOpus 5. Natomiast pierwsze 30 minut to komentarze odnośnie ostatnich newsów z amigowego świata. Adam wyjaśnia też drobne wątpliwości tyczące nowego pisma Amiga User.
Links:
Myślę że niepotrzebnie zabrnęliście w DOpusa w tak zawiłe argumentacje. Menedżer plików jest zastępnikiem systemu okienkowego. To dlatego w czasach Windows ludzie używali Nortona 5, bo to było wygodne. Wygodniejsza jest nawigacja w strukturze katalogów, bo przez dwupanelowość jednocześnie operuje się w dwóch "strukturach okien". To jest większa wydajność po prostu, i zawsze przeskakuje do żądanego miejsca w tym panelu w którym mam "bliżej". Dodatkowo korzysta się z klawiatury, co jest szybsze niż operowanie myszą. Używanie klawisza tabulacji (przeskok do drugiego panelu), F3 (podgląd pliku, często w nowszych dwupanelowcach nie był to podgląd kodu tylko odtworzenie muzyczki/pokazanie obrazka) i tak dalej.
OdpowiedzUsuńCo do wizji przyszłości. Też uważałem że Raspberry (czy podobne konstrukcja) do popularyzacji może być dobra. Ale dochodzę do wniosku że skończyłoby się na odpalarce gier z klasyka, nie widzę wśród hobbystów chęci "ciągnięcia" na tym rozwoju NG. Sprzęt popularyzatorski - O.K., ale nie "platforma docelowa" do "przesiadki środowiska NG".
Z opcji które padły w podkaście najbardziej sensowna jest niezrealizowana wizja Collasa (choć to nazwisko nie pasło) - system na jądrze linuksa, co załatwia na przyszłość problem ze sprzętem (sterowniki są wbudowane w jądro). Na tym własny desktop i można pomału przepisywać nowe oprogramowanie. A stare - przez transparentną emulację będzie chodzić.
Było o Wordpressie jako przykład CMS gdzie bez znajomości kodu można podziałać. Tak, ale to jest jedna z wielu opcji. Dzięki nim wiele osób wogóle zaistniało w internecie (blogowanie). Nadal rozwijane są klasyczne edytory, łączące zalety WYSIWYG z pracą nad kodem - np. NetObject Fusion (nieprzerwany rozwój od 1996 r.). Tu bym nie szukał problemu, te czasy o których opowiadał Adam już nie wrócą. Też miło wspominam podręcznik do małego Atari, którego zadaniem było przygotowanie nie do używania ale wykorzystania komputera, programowanie to było coś naturalnego w tamtych czasach dla większości. Czasy wspaniałe, gdy kupowałeś komputer, nie sprzęt AGD, ale to zanikło wraz z masowością.
Krzysztofie - bardzo u ciebie jest widoczne przywiązanie się do internetu. Używasz argumentów charakterystycznych dla ludzi z korporacji - uwierz że dla większości ludzi nie mają znaczenia możliwości typu "wspólna edycja dokumentu w chmurze".
Kiedyś ludzie zaczną od tego internetu uciekać. Mogą to być różne ucieczki, paradoksalne niekiedy, na przykład największą prywatność rozmowy być może będziemy mieć w prywatnych "wirtualnych pokojach" kilkuosobowych. Ale póki co stoję na stanowisku ze Amiga może zdefiniować na nowo czym powinien być "komputer osobisty".
Generalnie dużo było gdybania, dlatego jeśli mielibysmy zmieniać procesor rozważał bym Raspberry z racji popularności. Oczywiście sprzęt jest za wolny na platformę docelową, wiem bo mam. :) Ale na początek dogadać należałoby się z fundacją aby oficjlanie być jednym z systemów na Pi. Sprzęt zostanie tak czy siak zaktualizowany, poza tym poza Pi są inne komputerki z ARM.
OdpowiedzUsuńNo to uderzyć do Nvidii i ich shielda opanować. Systemu zdaje się nie mają, a gdyby był taki AmigaOS to jednak jakaś legenda za tym idzie, może by się skusili. Tylko jak zobaczą liczebność teamu to się lewą ręką przeżegnają. I tu znów jak zwykle wypada powiedzieć, gdyby była współpraca jeden duży team to i szansa na znalezienie kogoś z zapleczem większe, a tak... .
OdpowiedzUsuńCo do Twojego tekstu o fanach rozwijających sprzęt, to maniacy rozwijają jakiś osprzęt do Dreamcasta, a taka Sega kiedyś była ważną firmą, fajnie gdyby wróciła.
Konkluzja musimy bez względu na kolor systemy, który używamy znaleźć kogoś kto będzie miał zaplecze sprzętowe np. AMD i APU, Nvidia i jej ARM przekonać, że mają szansę na wykorzystanie swojego potencjału i potrzebują systemu innego niż to co na rynku, a my to mamy. Możemy też wybrać opcję drugą trudniejszą i próbować przekonać Segę do powrotu, bo oni mają zaplecze programowe, my system, który można fajnie rozbudować, kiedyś była wspólna platforma 68k, wokół której można spróbować budować nowe środowisko, a do tego wykorzystywać późniejsze doświadczenia z Saturna, Dremacasta i PPC NG u nas. No, ale tu trzeba by zamiast ARM, x86, PPC, wybrać SH5 jako sukcesora Saturna, Dreamcasta i Naomi. Była pod koniec 90. seria netbooków Compaq Aero 8000 z SH4, która przegrała z x86, a może ma to związek z kłopotami Compaqa, tego nie wiem. Komputerek w kiepskim stanie kiedyś nabyłem na allegro.
Pomarzyć można, warto, ale kurcze każdy dzień grania każdy na swoją stronę to lipa. Skończy się moda na retro i znaczek Amiga, legenda będzie warta czapkę śliwek. Krzysztof, zróbcie dochodzenie na następny super odcinek o co się wiara pożarła i czy jest możliwe pogodzenie się może jakiś wspólny wywiad, bo czas ucieka.
Pogadam z Adamem czy jest sens wyciągac te stare kłótnie po tylu latach...
UsuńObserwując to co się dzieje na różnych "Kickstarterach" ludzie lubią takie smaczki z przed lat ;-)
UsuńZnaczy mówisz o retro konsolach itp?
UsuńMiędzy innymi,ogólnie mam wrażenie że wszelkie wspominki i tematy "co by było gdyby.." mają wzięcie.
OdpowiedzUsuńNa początek wspomnę, że Amigowcem (jeszcze) nie jestem. W latach 90-tych byłem raczej intel inside niż outside. Dopiero w ciągu ostatnich kilku miesięcy zacząłem poważniej interesować się tematem. Przesłuchałem wszystkie podcasty Krzyśka, zacząłem czytać książki i magazyny Adama. Nawet Amigę 1200 kupiłem, ale jeszcze nie zdołałem sprowadzić jej w miejsce gdzie obecnie zamieszkuję, więc póki co działam na emulatorach.
OdpowiedzUsuńTen odcinek, jako pierwszy, muszę skomentować. Oczywiście jak zwykle chłopaki popłynęli. Miało być o jednym a było o dziesięciu innych pokrewnych tematach. Ale w sumie za to Was lubię, dzięki temu nie jest tak sztywno i z przyjemnością się Was słucha.
Ale do rzeczy! Będę trzymał sztamę z Krzyśkiem. Adam dziś przyszedł chyba trochę nieprzygotowany do studia. Raspberry Pi nie jest sprzętem, "którego posiadają 2 osoby na świecie". Z 12.5 milionami sprzedanych egzemplarzy (marzec 2017) pokonał Commodore 64 i stał się trzecim najlepiej sprzedającym się komputerem na świecie (za PC i MAC). Źródła co prawda podają 2 różne liczby sprzedaży C64 (od 12,5 do 17 mln), ale nawet licząc tę górną granicę, dni Commodore są policzone.
Malina nie jest komputerem, którego ktokolwiek będzie używał jako głównego sprzętu, podobnie jak wszelkich prac biurowych nie będziemy wykonywać na smartfonie. Jest to, jak słusznie Krzysiek zauważył, "zabawka" dla hobbystów, ale nie tylko. Dzięki prostocie obsługi (ściągamy obraz dysku, wgrywamy go na kartę i odpalamy malinę), zwykły "Kowalski z Piotrkowskiej" może w locie zmienić zastowanie komputera ze zwykłej maszyny do pisania i do internetu, w konsolę go gier retro, czy centrum rozrywki multimedialnej.
Sam mam 3 RPi (po jednej na każdą generację) i wielu spośród moich znajomych ma przynajmniej jendą sztukę w domu. Nawet jak ktoś nie jest geekiem, hobbystą i z szeroko pojętym światem IT nie ma zbyt wiele wspólnego, malinka z powodzeniem zajmuje miejsce przy telewizorze stając się narzędziem do odtwarzania filmów, seriali, czy streamowania telewizji internetowej. Zdecydowanie łatwiej coś takiego podpiąć na stałe i umieścić za telewizorem, niż za każdym razem podłączać laptopa, czy nie daj Bóg przenosić wielką skrzynkę ze stacjonarnym PC do dziennego pokoju po to tylko, by obejrzeć film na dużym ekranie.
Na przykładzie swoich znajomych zauważyłem, że z czasem w niektórych budzi się naturalna ciekawość ludzka i próbują dowiedzieć się do czego jeszcze można wykorzystać posiadany sprzęt, niejako stając się hobbystami, mimo że wcześniej takich skłonności nie przejawiali. Kolega z pracy biurko obok buduje właśnie dom i całą instalację smart-home opiera właśnie na malince, klonie arduino i całej masie czujników ze znanego chińskiego portalu handlowego. W sumie i ja tak zacząłem, bo najpierw RPi używałem tylko do XBMC. Potem pojawiło się RetroPie, co spowodowało moje zainteresowania szeroko pojętą tematyką retro sprzętu komputerowego. Następnie te zainteresowania ukierunkowały się w stronę Amigi i tak tu się znalazłem.
Może to co uważam będzie kontrowersyjne, zwłaszcza ze względu na mój brak doświadczenia ze światem Amigi. Jednak Krzysiek najbardziej mnie przekonał, że przyszłość Przyjaciółki może leżeć w platformie ARM a zwłaszcza w Raspberry Pi. Z wiedzy, którą pochłonąłem w ciągu kilku ostatnich miesięcy wynika, że idee przyświecające funacji, która stworzyła RPi pokrywają się z tym co chcieli osiągnąć twórcy Amigi, tj. nowoczesny komputer, w przystępnej cenie, który będzie w stanie wyzwolić w zwykłym człowieku kreatywność i chęć stworzenia czegoś.
P.S.
Przestańcie wreszcie narzekać na czas trwania audycji, że Wam się skończył, że co za długo to niezdrowo itp. Fakt, na raz jednym ciągiem może nie da się tego wysłuchać. Ale dla mnie każdy odcinek może trwać i 5-6 godzin. A o pokrojenie go na drobniejsze się nie martwcie, u mnie doskonale sprawdzają się guziczki Pause i Play. Można je wciskać wedle uznania nawet w odstępie jednego dnia.
Dzięki za komentarz. Wyczerpujący. :) Ale dokładnie masz podobne spojrzenie jak ja. W Pi widziałbym szansę na popularyzację AmigaOS jeśli byłby to jeden z oficjalnie dostępnych systemów. Nawet jakby to był Amibian z emulacją i AmigaOS 3.x. Dla niszowych systemów takie Pi to chyba jedyna droga do przetrwania. Ale to oczwyiście gdybanie, gdyż jak na razie pozostaje nam PPC. Choć idea oficjalnego emulowania Amiga na Pi jest do pomyślenia. Może Cloanto by sie podjęło? W końcku kupują prawa do tego i owego.
Usuń